W przełożonym spotkaniu 21 kolejki rozgrywek sezonu 2014/2015 rocznika „młodzik D2” nasza drużyna Włókniarz Łódź po niezłym meczu uległa na wyjeździe Pogoni Zduńska Wola 2:4. Początek spotkania to wyrównana walka obu drużyn, głównie w środku pola. Ataki szły na przemian, raz gospodarze, raz my przedzieraliśmy się w okolice pola karnego rywali. Dobrze jednak radziły sobie formacje obronne obu zespołów, i żadna z drużyn długo nie wypracowywała sobie klarownych sytuacji bramkowych. W tej fazie meczu największe zamieszanie w szeregach gospodarzy szerzył Kuba Miniak dynamicznymi rajdami na prawym skrzydle. Był zdecydowanie szybszy od swoich rywali i raz po raz przedostawał się z piłką pod bramkę gospodarzy. Brakło jednak wykończenia tych dobrych akcji i długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Również piłkarze Pogoni swoją prawą stroną przeprowadzali groźne akcje. W końcu to do gospodarzy uśmiechnęło się szczęście, może nie tylko szczęście, po niezbyt dokładnym wybiciu piłki z naszej strefy obronnej, klika metrów za naszym pola karnym przejął ją jeden z rywali, dokładnie dograł do partnera ustawionego kilka metrów od naszej bramki, a ten strzałem w długi róg bramki dał prowadzenie drużynie ze Zduńskiej Woli.
Z biegiem czasu lekką przewagę uzyskali piłkarze Pogoni, lepiej dzielili się piłką, byli bardziej zgrani /ale nie ma co się dziwić grają i trenują razem już trzeci sezon/. My nadrabialiśmy to walką, ambicją i szybkością. Liczne zmiany stosowane przez naszego trenera i zawodnicy z nowymi siłami na boisku pozwalały nam cały czas na wyrównaną walkę. Wynik 1:0 dla Pogoni utrzymał się do przerwy.
Niestety początek drugiej połowy meczu praktycznie zadecydował o końcowym wyniku. W 20 sek po jej rozpoczęciu straciliśmy drugiego gola. Trzy podania od środka boiska, jakieś rozluźnienie w naszych szeregach i było już 0:2. Kilka dosłownie akcji później powtórka sytuacji. Akcja gospodarzy prawą stroną, wrzutka piłki w nasze pole karne i przy braku zdecydowania naszych zawodników straciliśmy trzeciego gola. Wydawało się już że jest po meczu. Jednak powrotne zmiany w naszym zespole spowodowały że wróciliśmy do gry. Przełomowym momentem były znów stałe fragmenty gry. Po jednym z nich, rzucie wolnym wykonanym przez Patryka Strumpfa, do piłki odbitej przez bramkarza gospodarzy najszybciej w polu karnym dopadł Kacper Łysik i umieścił ją w siatce Pogoni. Wówczas w naszą drużynę wstąpiły nowe siły, chłopcy uwierzyli w swoje możliwości, poszli za ciosem, uzyskaliśmy zdecydowaną przewagę w tej fazie gry. Pressing praktycznie na całym boisku przyniósł efekt. Piłkarze Pogoni nie mogli wyjść z akcją, w obronie faulowali. Jeden z kolejnych rzutów wolnych dał nam drugą bramkę. Tym razem już bezpośrednio z wolnego gola zdobył Patryk. Fakt przy tej bramce mocno nie popisał się bramkarz Pogoni, ale w końcu nie tylko my możemy tracić bramki po naszych błędach, czasem trzeba wykorzystać i błędy rywali. Przy wyniku 2:3 złapaliśmy kontakt z gospodarzami i nadal przeważaliśmy optycznie. Była nadzieja na remis. Niestety jedna z kontr drużyny Pogoni zakończyła się kolejną bramką. Po ładnej zespołowej akcji gospodarze podwyższyli wynik na 4:2 dla siebie. Do końca meczu pozostawało coraz mniej czasu, niby nadal walczyliśmy, ale ten ostatni stracony gol nieco ostudził zapał naszych zawodników. Z wyniku 2:4 nie udało się już nam nic wyciągnąć.
Po naprawdę niezłym meczu, w miarę wyrównanym, ulegliśmy Pogoni tylko dwoma bramkami, „tylko”, bo doskonale większość z nas pamięta mecz z jesieni, który u siebie przegraliśmy 0:12 nie mając kompletnie nic do powiedzenia, a każda akcja wówczas rywali groziła utratą gola. Postęp przez jedną rundę drużyna Włókniarza zrobiła naprawdę duży, co napawa optymizmem na nowy sezon.