Druga kolejka i nasz pierwszy wyjazdowy mecz w sieradzkiej klasie A, od razu jeden z dalszych - do Ustkowa. Zarówno Hetman, jak i nasi rywale pierwszy mecz sezonu rozstrzygnęli na swoją korzyść różnicą czterech bramek, więc można było spodziewać się dobrego meczu.
Od początku do ataku ruszył nasz zespół - świetnym przyspieszeniem popisał się Grzegorz Penciak, który po podaniu Łukasza Walewacza znalazł się w dogodnej sytuacji, jednak z jego strzałem poradził sobie golkiper gospodarzy. Chwila rozprężenia i już w 5. minucie tracimy bramkę po rzucie rożnym. Przez kilka kolejnych minut to Ustków kontrolował mecz, ale gdy otrząsnęliśmy się w końcu po straconej bramce, zaczęliśmy stwarzać kolejne doskonałe sytuacje - najpierw niecelnie głową po rzucie wolnym strzelał Kamil Studziński, później strzelał Marcin Wojciechowski a dobijał Penciak, ale w obu sytuacjach górą w sobie tylko wiadomy sposób był bramkarz gospodarzy, który chwilę potem znów w świetnym stylu broni uderzenie naszego zawodnika, tym razem Artura Witczańskiego. W 33. minucie jednak niezdecydowanie obrońców i bramkarza Ustkowa wykorzystał Łukasz Mielczarek, który wdzierając się pomiędzy rywali wymusił na bramkarzu faul i wywalczył rzut karny, pewnie wykonany przez Witczańskiego. Dziesięć minut później znakomitym rajdem lewą stroną popisał się Matynia wystawiając piłkę Wojciechowskiemu, który ładnym strzałem wyprowadził Hetmana na prowadzenie. Do przerwy zatem 2:1 dla Hetmana.
W przerwie w naszej drużynie nastąpiły dwie zmiany - Studzińskiego zmienił Marcin Maliszak, a miejsce Penciaka zajął Krystian Stępień. Druga połowa rozpoczęła się najgorzej jak tylko mogła - wznowienie od środka, kilka podań i strzał pomocnika gospodarzy zza pola karnego w samo okienko bramki strzeżonej przez Jakuba Matusiaka. Jednak już cztery minuty później Stępień po szybkiej wymianie podań z Mielczarkiem dośrodkował w taki sposób, że zdezorientowany bramkarz rywali w zasadzie sam wrzucił sobie piłkę do bramki i byliśmy ponownie na prowadzeniu. W 60. minucie w miejsce ukaranego w pierwszej połowie żółtą kartką Patryka Małkowskiego pojawił się Piotr Ławniczek. Niestety złożyło się to z kolejnym momentem dekoncentracji w naszej drużynie - najpierw w 62. minucie tracimy znów bramkę po rzucie rożnym, a trzy minuty później rywale wychodzą na prowadzenie 4:3 po drzemce naszych obrońców i wykończeniu podcinką napastnika Ustkowa. Po tej sytuacji rywale za wszelką cenę próbowali nam uniemożliwić zdobycie bramki wyrównującej, czy to kradnąc czas leżąc na boisku, czy też uciekając się do agresywnych przewinień, w czym nie przeszkadzała im bardzo przeciętnie prowadząca zawody trójka sędziowska. Kilka indywidualnych zrywów to wszystko, na co było nas stać. Do regulaminowego czasu gry sędzia doliczył zaledwie trzy minuty, chociaż więcej czasu trwała przerwa na opatrywanie bramkarza (a takie przerwy dla zawodników z pola były jeszcze dwie, nie wspominając o nie dodawaniu czasu za zmiany czy oczekiwaniach na piłkę - dało się grać tylko jedną przygotowaną...). Wystarczyło to jednak Hetmanowi do przeprowadzenia ostatniego zrywu - po wrzutce Walewacza w pole karne najsprytniej zachował się Ławniczek, który doprowadził do wyniku 4:4. Zadowoleni zawodnicy Hetmana pozwolili jeszcze przeprowadzić gospodarzom jedną akcję, lecz ich zawodnik szczęśliwie skiksował mając niemal pustą bramkę i tym samym wywozimy punkt z Ustkowa - z przebiegu gry szkoda straconych dwóch punktów, gdyż byliśmy po prostu lepszą drużyną. Jednak należy docenić ten punkt, skoro został zdobyty w takich okolicznościach.
Najbliższy mecz już w sobotę o godzinie 17:00 w Ruścu - rywalem Unia Męka-Sieradz.