Po dobrej passie trzech wygranych meczy, przyszła porażka. Nasza drużyna przegrała wysoko (3:0) ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Gra zawodników pozostawiała wiele do życzenia. Brak porozumienia w obronie, brak przechwytu w środku pola, niecelne podania były elementami, które wpłynęły na niekorzystny wynik meczu. Mecz w środku tygodnia pracy o zbyt wczesnej godzinie uniemożliwił też trenerowi wystawienie optymalnego składu. Spotkanie senne i miejscami wręcz nudne. Być może strzelenie pierwszej bramki przez naszą drużynę dało by inny wynik końcowy, ale nie ma co gdybać. Przed nami jeszcze dużo spotkań i dużo walki.
Pierwsze minuty meczu należały do Sokoła. W 2’ Grzesiek Oktaba podaje do Patryka Kalinowskiego (Messiego). Próba strzału, jednak w bok bramki. 4’ Krystian Szambelan próbuje swoich możliwości. Niecelnie. W 11’ minucie gospodarze wykonują rzut wolny. Pomyłka Grześka i jesteśmy minimalnie od bramki samobójczej. Od 25 minuty obraz gry zaczyna się zmieniać. Zawodnicy Świtu są coraz bliżej naszej bramki i podejmują próby strzału. W 29’ Paweł Calak otrzymuje piłkę od Messiego, jednak strzał wysoko mija się z bramką. 35’ – tracimy pierwszą bramkę. Zawodnik gospodarzy wykonuje rzut wolny, delikatne przedłużenie piłki i gol. Przegrywamy 1:0. Do końca I połowy drużyna Świtu ma jeszcze kilka dogodnych sytuacji, aby do szatni zejść z jeszcze większą ilością zdobytych bramek. Na szczęście Łukasz Karpik staną na wysokości zadania.
W drugiej połowie gra obu drużyn wygląda jak końcówka pierwszej. Świt atakuje, my się bronimy, rzadko dochodząc do bramki przeciwników. W 60’ trener wprowadza pierwsze zmiany. Adam Zych w 63’ dorzuca piłkę w pole karne. Mamy rzut rożny, lecz tego stałego fragmentu nie udaje się nam wykorzystać. 66’ gospodarze podwyższają wynik. 2:0 dla Świtu. Już w następnej minucie ratuje nas słupek. Przeciwnik nie odpuszcza. W 74’ mocny strzał i piłka wysoko nad naszą bramką. 87’ - 3:0. Po błędzie naszej obrony pada bramka ustalająca wynik meczu.
Po tej przegranej znajdujemy się na szóstym miejscu w tabeli. Przed nami jeszcze dużo meczy i wszystko jest możliwe.