Mecz rozpoczął się grą w środkowej części boiska i żadna z drużyn nie potrafiła początkowo przeprowadzić składnej akcji. Pierwszą akcję w 2 minucie, po przechwycie piłki, rozegrał samodzielnie Matwi, który zakończył ją celnym strzałem. Prowadzimy 1-0. Tuż po wznowieniu gry, od środka boiska, piłkę przejęli nasi chłopcy, Matwi podał do Dyka, a ten podwyższył prowadzenie na 2-0. Po kolejnym wznowieniu, z piłką zabrał się Kicia, ale jego akcja nie przynosi wymiernych rezultatów. W 4 minucie Goły podał celnie do Kici, ale ten wypuścił sobie za daleko piłkę. W 5 minucie po raz pierwszy do głosu dochodzą zawodnicy Czarnych, ale Czyżyk zażegnuje niebezpieczeństwo. W kolejnej minucie nasz bramkarz ponownie wyłapuje piłkę, ale rozegranie jej przez nas przynosi rzut rożny dla Czarnych. Wykonanie tego fragmentu gry przez zawodnika z Rokitek, gdy piłka spadła po delikatnym lobie na górną część siatki naszej bramki, przyprawiło nas o drżenie serc, bowiem wyglądało to na gola zdobytego z rzutu rożnego a la Kazimierz Deyna. Na całe szczęście dla nas, było to złudzenie, a piłka do naszej bramki nie wpadła. Nasza drużyna została zepchnięta do defensywy.
W 7 minucie Kicia podał z autu do Matwiego, lecz ten strzela z prawej strony ponad bramką. W kolejnej minucie Gołemu nie udaje się wykorzystać 100% okazji po podaniu Kici, a skoro niewykorzystane sytuacje się mszczą, to tracimy gola po niezdecydowaniu Patryka, Gołego i Dyka w dojściu do bezpańskiej piłki, którą zabiera zawodnik Czarnych i strzela na naszą bramkę. Jest 2-1 dla KS Polkowice.
Utrata bramki nie zdeprymowała naszych zawodników, którzy zaraz po stracie rzucili się do ataku, a na rezultaty tego nie trzeba było długo czekać. Po akcji Kici piłkę wybija obrońca, ale trafia ona ponownie pod jego nogi i tym razem umieszcza ją w siatce. Jest 3-1 dla KS Polkowice.
Podwyższenie prowadzenia rozluźnia grę naszych zawodników, którzy po spóźnieniu Huberta w obronie mają szczęście, nie tracąc gola w powstałej w ten sposób 100% sytuacji dla Czarnych Rokitki.
Tuż przed końcem meczu dochodzi do nietypowej sytuacji, po strzale Kapiego piłka odbija się od chorągiewki w rogu boiska i wraca na nie. Pierwszy w sytuacji orientuje się Kapi, który dopada do niej i dogrywa do Maksia, ten zaś podwyższa prowadzenie na 4-1. Mecz kończy się akcją Kazika, który z woleja strzela nieznacznie obok bramki. Pewne zwycięstwo 4-1.