W porównaniu z zeszłotygodniowym zwycięskim meczem doszło do dwóch roszad w wyjściowym składzie. Obydwie wymuszone. Tomasza Najewskiego nieobecnego z powodu uroczystości rodzinnych zastąpił na środku obrony Krystian Urbaniak (pierwszy mecz w wyjściowym składzie, a drugi po wyleczeniu kontuzji barku), a Michała Kasprzaka (obowiązki studenckie) w bramce Piotr Lehrke.
Powyższe zmiany spowodowały, że w wyjściowym składzie Sokoła Pniewy pojawiło się dziewięciu młodzieżowców (zawodników urodzonych w 1994 roku lub młodszych), a średnia wieku tej jedenastki wyniosła 20 lat.
Kluczową rolę w tym spotkaniu odegrało jednak doświadczenie rywali. Stworzyli oni sobie zdecydowanie więcej sytuacji i byli też przede wszystkim skuteczniejsi.
Pierwszy kwadrans gry mógł zakończyć się na korzyść Sokoła. Daniel Hajdukiewicz powinien znaleźć się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Mawitu, lecz źle przyjął piłkę po podaniu, a następnie poślizgnął się na mokrej murawie.
Goście po nieco przypadkowej akcji wykorzystali swoją przewagę w stwarzanych sytuacjach i zdobyli pierwszą bramkę. Po kilku kopnięciach piłki na wysokość tułowia z obydwu stron, piłka trafiła do Jakuba Kościukiewicza, który przepchnął się między dwoma pniewskimi obrońcami i posłał piłkę do bramki na dłuższy słupek obok nieco wysuniętego bramkarza miejscowych. Trzy minuty później niewiele zabrakło do dwubramkowego prowadzenia przyjezdnych. Tym razem Sokół uratował Lehrke broniąc w sytuacji sam na sam.
Odrobiny szczęścia do remisu zabrakło w 35 minucie meczu, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową z linii bramkowej wybijał piłkarz lwóweckiej drużyny. Tuż przed końcem pierwszej połowy pniewską ekipę po raz kolejny uratował Lehrke popisując się efektowną i efektywną paradą bramkarską. Skończyło się na rzucie rożnym dla rywali.
W przerwie spotkania Sławomir Najtkowski zdecydował się na dwie zmiany. Za ukaranego żółtą kartką Macieja Cieślaka wszedł Mikołaj Stępień, a za Mateusza Grudzińskiego pojawił się Oskar Głuchy.
Ledwie sześć minut po wznowieniu spotkania goście ustalili rezultat meczu. Rozpoczęło się od straty piłki w okolicach linii środkowej boiska przez Stępienia. Piłkarze Mawitu wyprowadzili kontrę i po trzech-czterech podaniach znaleźli się w polu karnym, gdzie Jakub Werner posłał piłkę obok bramkarza Sokoła.
Losy spotkania miał szansę odmienić Hajdukiewicz, ale po ostrym zagraniu na dalszy słupek przez Głuchego w 70 minucie spotkania nie zdołał trafić do bramki, a jedynie w piłko chwyt.
Za tydzień kolejne spotkanie w Pniewach, tym razem rywalem będzie imiennik z Dusznik.